Japonia wyda 500 mln dolarów na usuwanie zanieczyszczeń wody po awarii elektrowni w Fukushimie

Dwa lata po awarii wciąż istnieje możliwość radioaktywnych wycieków

Japonia zadeklarowała, że przeznaczy 500 mln dolarów na zatrzymanie wycieków i oczyszczenie radioaktywnej wody z elektrowni jądrowej w Fukushimie, która ucierpiała niedawno z powodu fal tsunami. Oznacza to znaczne przyśpieszenie w działaniach rządu zmierzających do usunięcia skutków tej największej w ostatnich dwudziestu pięciu latach katastrofy nuklearnej.

Zauważalne promieniowanie radioaktywne występuje na razie tylko w porcie obok elektrowni i, jak zauważa japoński minister przemysłu, Toshimitsu Motegi, nie stanowi zagrożenia dla środowiska w innych krajach, ponieważ, zanim do nich dotrze, zostanie rozcieńczone przez morze.

Największe wycieki radioaktywnej wody do morza miały miejsce około miesiąca po trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii w marcu 2011 roku. Od tamtej pory prądy morskie rozproszyły radioaktywną smugę i powoli przemieszczają ją w kierunku zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Ilość promieniowania, jaka według szacunków ma dotrzeć za kilka lat do wybrzeży Stanów i Kanady, nie powinna przekraczać limitów bezpieczeństwa dla wody pitnej.

Najbliższe uszkodzonej elektrowni miasta zostały zamknięte dla ludzi. Niektórzy mieszkańcy postanowili jednak wrócić do swoich domów, które znajdują się nawet mniej niż 20 km od miejsca prac nad usuwaniem zanieczyszczeń.

W zbiornikach na terenie elektrowni wciąż znajduje się zanieczyszczona woda, której wystarczyłoby do napełnienia 130 olimpijskich basenów. Nadal realne jest również zagrożenie dalszych wycieków. Aby do tego nie dopuścić, postanowiono posłużyć się technologią stosowaną przy budowach metr, polegającą na zamrażaniu ziemi, która dzięki temu nie przepuszcza wody. Nigdy jednak nie próbowano zrobić tego na taką skalę i szacuje się, że może to zająć lata a nawet dekady.

(mk)