Likwidacja skutków skażenia w Swarzędzu

Likwidacja skutków skażenia w Swarzędzu

Jak dotąd dziesiątki ciężarówek skażonej ziemi wywieziono z miejsca katastrofy ekologicznej w Swarzędzu. Niestety minie kilka miesięcy, zanim ten teren zostanie doprowadzony do pierwotnego stanu.

Do katastrofy w Swarzędzu doszło 19 lutego, tuż po godz. 23. Z szyn wypadło osiem cystern, dwie przewróciły się i wylał się z nich mazut - ciężki olej opałowy. Olej skaził ziemię wokół torów, przedostał się również do rowu melioracyjnego dwóch stawów w pobliskim Skansenie Pszczelarskim. Uszkodzeniu uległo też ok. 200 m toru kolejowego.

Usuwaniem skutków wypadku zajęła się najpierw straż pożarna, a potem pracownicy Polskich Linii Kolejowych w Poznaniu oraz specjalistycznej firmy Prote, którą kolej wynajęła. Mazut usuwano ręcznie – łopatami oraz przy pomocy pomp. W sumie wybrano 32 t oleju. Z cystern wyciekło zaś 40 t mazutu. Zaraz po katastrofie mówiono o 70 t. Część oleju wsiąkła w glebę. Tydzień temu zaczęto wywozić skażoną wokół torów ziemię, a także tłuczeń i podkłady ze zniszczonego w wypadku torowiska. Na miejsce zerwanej gleby nawożona była nowa.

Prace w Swarzędzu obserwowali przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu. Pobrali oni wcześniej próbki wody, by stwierdzić skalę skażenia. Na szczęście mazut nie przedostał się ani do wód podziemnych, ani do innych akwenów poza stawami w skansenie. Zawdzięczać to można specjalnym barierom z mat i balotów słomy, które uniemożliwiły przedostawanie się zanieczyszczeń dalej do Jeziora Swarzędzkiego. Inspektorzy nie stwierdzili zagrożenia dla miejscowej roślinności.

Nadal nieznane są przyczyny wypadku. Ustala je specjalna komisja. Koszty akcji ratowniczej i rekultywacji terenu ponoszą PKP.

(pj)